Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Szkoda, że ta motywacja nadeszła dopiero teraz, a nie...chociażby tydzień temu.Ale cóż...
Bilans: 387 kcal
Ćwiczenia: ok. 40 min
Jutro rozpoczęcie... Nawet nie wiecie jak ja bardzo się boję. Tych ludzi... Wszystkiego. Zaczynam drugą klasę liceum (pisząc to dziwnie się czuję...nie przyswajam tej wiadomości, że za jakieś trzy miesiące będę mieć 17 lat...to niemożliwe). Czyli powolne przygotowywanie się do matury. Ale bardziej boję się mojego życia towarzyskiego, którego...no nie mam. I tego się boję. Między innymi. Że po szkole będę wracać do domu. Tam, zamiast lekcji, nauki, będę...w sumie to nic nie będę robić. Siedzieć przed telewizorem. Albo jak nikogo nie będzie to sobie popłaczę, pokrzyczę, poużalam się, porozmawiam ze sobą. Właśnie się tu otwieram... Nie wiem po co. Co to ma do rzeczy... To blog o odchudzaniu. O dążeniu do upragnionej przerwy między udami i wystających kości... Ale...to się tak ze sobą łączy, chyba. Głównie chodzi o to, że nienawidzę siebie. Tak w skrócie. Mała część tego całego gówna, w którym siedzę. I chodzi o to, że zawsze byłam gruba. Nienawidzę tego. Nienawidzę tego, że czuję na sobie wzrok każdej osoby. Nie potrafię nawet zjeść jabłka przy ludziach. Najzwyczajniej w świecie nie potrafię. Czuję się wtedy jakbym stała na środku gigantycznego kółka, a wszyscy się na mnie patrzą i śmieją (...).
Postaram się pisać codziennie. Albo i nie.... Nie wiem. Po prostu mam nadzieję, że kiedy tu coś napiszę...będę coraz chudsza.
Także trzymajcie się cieplutko.
Niedługo jesień ♥♥♥