wtorek, 15 września 2015

POCZĄTEK: SGD.

   Tak jak w tytule. Zaczynam SGD. Można schudnąć 5 kg i mam nadzieję, że właśnie tyle uda mi się schudnąć. Później coś wymyślę. Bo do listopada musi być minimum 50 kg. A i musiałam zamienić poniedziałek z bodajże czwartkiem...

wczoraj
Bilans: 489 / 500 kcal
Ćwiczenia: brak

dzisiaj
Bilans: 305 / 300 kcal
Ćwiczenia: brak

   Dlaczego brak ćwiczeń? Otóż jestem chora... W sumie to spoko, bo do szkoły nie muszę chodzić, a już zaczęły się napady paniki. Więc...taka przerwa mi się przyda.
   
   Kochane...muszę być chuda. Nie ma innej opcji. Czasami sobie mówię, że nie wyglądam tak źle. Ale tylko siebie oszukuję. Jestem gruba i tyle... Gruba świnia.
   A i zapraszam na mojego tumblra z thinspiracjami c: Myślę, że to będzie wygodniejsze i bezpieczniejsze od pendriva.

http://lunaabaddon.tumblr.com/

piątek, 11 września 2015

I HATE MY BODY.

   Przepraszam, że dosyć długo nie pisałam. Miałam kryzys i JADŁAM. I to ile! Ale już wróciłam. Wczoraj mi się udało. A to jest najważniejsze. Jeden dzień się uda i już jest z górki. Chyba. Dzisiaj też dobrze idzie. Mam nadzieję, że tak będzie do końca dnia. Musi być. I tak do niedzieli, czyli po około 700-800 kcal. A w poniedziałek SGD. I mam nadzieję, że w końcu uda mi się przejść ta dietę bez zawalania. Z tego co kojarzę to do 20 dnia mi się udało...chyba. I to z kilkoma dniami, w których mi nie wyszło.
   Musze być chuda... Mam takie jedno zdjęcie, chyba z 2013 roku, kiedy to były 3-4 miesiące w pro-anie. Nie jestem tam chuda, ale...wyglądam na nim na taką "wymarniałą". Po oczach to widać. Pamiętam te czasy. Wtedy to byłam w 100 % pochłonięta odchudzaniem i napady nawet nie wchodziły w grę. A teraz? Teraz jest do dupy. Tak jak w 2014 roku, w lutym miałam 4-5 dni zawalania tak cały czas jem. I waga nie spada. Wzrosła tylko o 3-4 kg.
   Ale teraz mi się uda. W listopadzie półmetek. Więc mam do czasu schudnąć. I to zrobię. Będę ważyć te pieprzone 47 kg. Trzymajcie kciuki. Błagam...

środa, 2 września 2015

UFFFF...

   Pomogło mi wypisanie tutaj swojej złości. Rozładować emocje. Dzięki temu poszłam biegać~ Godzinkę. I to jak zapierdzielałam, hehe. Tylko moja natura...robię się bordowa i mam mroczki przed oczami... Ale to nic. Nie przeszkodzi mi to w dążeniu do chudych nóżek.

Dobranoc~

I HATE MYSELF!

   Tak jak w tytule... Nienawidzę siebie z całego serca. Nienawidzę swojego charakteru, swojego życia. A najbardziej tego jak wyglądam. Nienawidzę! Wczoraj i dzisiaj żarłam jak świnia. A przecież tak bardzo chciałabym schudnąć... Proszę, zabijcie mnie. Taki grubas nie ma prawa istnieć...

   Jutro mam 8 lekcji. Plus 20-30 min na powrót. Czyli w domu będę ok. 15:35. Jak coś zeżrę to strzelę sobie w łeb. Naprawdę. Mam siebie dosyć. Gardzę sobą. Rzygam jak siebie widzę. Jestem tak gruba. Mam tak grube nogi. Do tego rozciągnięte. Jak usiądę na krześle to nogi robią mi się 2 razy większe. Wszystko mam za duże. Nie potrafię opisać siebie bez obelg. Jestem taka gruba...